Tomasz Włodarczyk Tomasz Włodarczyk
743
BLOG

Zawiedzione ambicje młodzieży z dyplomami

Tomasz Włodarczyk Tomasz Włodarczyk Polityka Obserwuj notkę 26

Młodzież w końcu stała się grupą poważnie braną pod uwagę w politycznych dyskusjach i targach. Do świadomości elit doszło w końcu, że stopień niezadowolenia wśród tej grupy społecznej jest na tyle duży, że powoduje jej konsolidowanie pod wspólnymi hasłami. Młodzież staje się się tym samym znaczącą siłą polityczną, choć jeszcze niedawno mogła wydawać się niespójna i niezorganizowana. Jest to na pewno po trosze efekt oddolnej samoorganizacji możliwej dzięki komunikacji internetowej.

Czy niezadowolenie młodych jest zasadne? Trzeba pamiętać, że oprócz podstawowych potrzeb biologicznych, które są warunkowane obiektywnie (potrzeba jedzenia, spania, ruchu itp)., człowiekiem kierują także trochę bardziej wysublimowane popędy, takie jak potrzeba samorealizacji, uczestnictwa w życiu społecznym czy pozytywnej samooceny. Poziom tych potrzeb jest dość podatny na wpływy środowiskowe, np. reklamę, presję otoczenia, porównanie z innymi osobami. Nie można zatem obiektywnie odpowiedzieć na pytanie postawione na początku akapitu, bo dotyczy ono oceny sfery subiektywnej. Ale za to można poszukiwać przyczyn subiektywnego niezadowolenia wśród młodzieży. 

Rządzący nie mieli pomysłu na młodzież. Trudno oczekiwać pomysłowości od ludzi, dla których w dużej mierze jedynym pomysłem na własną działalność była polityka. Z drugiej strony każdy odpowiada za siebie. Nie można oczekiwać, że państwo zaplanuje życie młodym od podstaw. Trzeba wykazać się odrobiną własnej inicjatywy w dziele budowy społeczeństwa i gospodarki. Wydaje mi się jednak, że państwo nie mając pomysłu na młodych ludzi, nadmiernie pobudzało ich apetyt na sukces społeczny i ekonomiczny, masowo wysyłając ich na studia. Wielu absolwentów szkół wyższych spotkało rozczarowanie w zetknięciu z rynkiem pracy. Młodzi ludzie, niezorientowani w funkcjonowaniu gospodarki, mieli prawo uważać, że skoro państwo stwarza im możliwość studiowania, łożąc na to pokaźne środki pieniężne (na utrzymanie budynków, pensje dla profesorów, badania naukowe, stypendia, ulgi itd.), to czas spędzony na uczelni okaże się dobrą inwestycją. Rzeczywistość pokazuje jednak coś innego. Uczelnie, zwłaszcza prowincjonalne, obniżają poziom nauczania. Kadra akademicka jest nieelastyczna i boi się zmian, dążąc do utrzymania status quo i torpeduje niezborne zapędy reformatorskie rządu. Niechętnie też patrzy na wymóg dostosowania programu studiów do potrzeb rynku pracy, ograniczając się najczęściej do nadawania nowych nazw starym kierunkom (zamiast rolnictwa - agrobiznes, zamiast ochrony środowiska - ekoinżynieria, zamiast zootechniki - biotechnologia). Absolwenci opuszczający mury uczelni czują się oszukani, czemu dają wyraz w masowej emigracji lub poprzez poparcie ruchów antysystemowych. Należy zatem odejść od polityki masowości studiów wyższych, otworzyć większą liczbę zawodów i stanowisk dla osób z wykształceniem średnim, sprofesjonalizować zarządzanie szkołami wyższymi oraz rozhermetyzować środowisko akademickie zasklepione w hierarchicznej i nieelastycnzej struktutrze stopni i tytułów naukowych, zamknięte na dopływ ludzi i idei z zewnątrz.                  

Lubię poniedziałki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka